sobą, pozbawiając dzień światła i kolorów. Milla objęła dłońmi
gorący kubek i wciągnęła aromatyczną parę. Patrzyła w deszcz, próbując uporządkować rozbiegane myśli. Dopiero teraz zrozumiała, jak bardzo w ostatnich dniach osłabł trapiący ją smutek i ból. Mogła już funkcjonować, myśleć o innych rzeczach, rozmawiać. Mogła się uśmiechać. Rana zapewne nigdy nie zabliźni się do końca, ale da się z nią żyć. Z każdym tygodniem, z każdym miesiącem będzie już łatwiej. Ciekawe, jak poradziłaby sobie bez Diaza. Chociaż przeklinała go do trzeciego pokolenia, to pozostawała przecież od niego całkowicie zależna. Najczęściej zostawiał ją w spokoju, trzymając się na uboczu i nie odzywając do niej godzinami, zajmując raczej tym wszystkim, co ktoś po prostu musiał zrobić, rzeczami podstawowymi. Na początku chodził za nią podczas spacerów, ostatnio zaprzestał nawet tego. W milczeniu, bez zrzędzenia i narzekania, robił wszystko, co mógł, by pomóc Milli przetrwać. Kochał ją. Ta myśl... To był prawie mistyczny moment. Milla oparła głowę na kolanach. Jak, na Boga, mogła pogodzić to, co jej zrobił - wzbraniając dostępu do Justina - z czułością opieki, którą otaczał Millę przez ostatnie kilka tygodni? Usłyszała silnik, a potem trzaśniecie drzwi. Wrócił. Słyszała, jak się zbliża, otwiera kuchenne drzwi, wchodzi do środka. Potem nie an43 447 było już czego słuchać, jej kochanek poruszał się zawsze cicho jak kot. Otworzyły się drzwi werandy i stanął w nich Diaz. Zmierzył Millę szybkim, ostrym spojrzeniem, jakby upewniając się, że z nią wszystko w porządku. Potem włożył ręce w kieszenie i oparł się o framugę. Smutnymi oczyma patrzył na szary ocean, - Przepraszam - powiedział cicho. Słowa zawisły w powietrzu, gdzieś pomiędzy nimi. Nie przepraszał za poprzednią noc, zrozumiała to - ale za Justina. Milla poważnie wątpiła, by Diaz kiedykolwiek w życiu kogoś przeprosił. Ale ujmująca prostota tego wyznania sprawiła, że bez zastrzeżeń uwierzyła w jego szczerość. - Wiem, że chciałeś go tylko chronić - powiedziała, zastanawiając się, czemu sama podsuwa mu argumenty. - Nie miałem pojęcia, co zamierzasz. Nawet nie przeszło mi przez myśl, że... - Mogłeś po prostu zapytać. Tak, tylko że Diaz nie był ufnym człowiekiem, który chętnie otwierał się na innych i bez oporów pozwalał ludziom zbliżyć się do siebie. Skąd mógł wiedzieć, jak Milla zareaguje? Jego własna matka praktycznie go porzuciła, ściągając do siebie tylko wtedy, kiedy jej to pasowało. Cała wiedza Diaza o matkach pochodziła z jego osobistego doświadczenia, dlatego choć teoretycznie wiedział, że większość matek szczerze kocha swoje dzieci, w głębi duszy wątpił w to, bo nie zaznał tego rodzaju miłości. an43 448 Do momentu fizycznego podania Winbornom dokumentów Milla sama nie była pewna, czy zdoła przez to wszystko przejść. Jej