ambicji. Musi znaleźć sobie jakiś cel. Z pewnością jest coś, o czym
jeszcze nie pomyślała, a co da jej poczucie spełnienia. Ale żeby to odkryć, musi opuścić ten dom i jego mieszkańców. Wyjęła komórkę, wybrała numer Sama i prawie natychmiast usłyszała jego znajomy miły głos. – Lily! Wspaniale, że dzwonisz! Opowiadaj! Jak ci idzie praca? – W porządku – odrzekła lakonicznie. Zachichotał. – A pan Przystojniak? – Kto? – Daj spokój, dobrze wiesz. Mężczyzna, którego poznałaś w samolocie. Przecież to u niego pracujesz, prawda? – Tak, opiekuję się jego dziećmi – przyznała. – Ale to tylko praca, która zresztą niedługo się skończy. Jesienią będę już wolna jak ptak. Pomimo jej wysiłków, by zachować beztroski ton, przy ostatnich słowach wyrwał się jej stłumiony szloch. Przełknęła z trudem, by się opanować. Brat milczał przez chwilę. – Dobrze się czujesz? Co się stało? – spytał wreszcie z wahaniem. – Chyba cię nie skrzywdził, co? Nie próbował cię napastować ani... – Oczywiście, że nie, głuptasie! – zaprzeczyła i wytarła nos. – Po prostu usiłowałam powstrzymać kichnięcie – skłamała. – Uważaj na siebie, Lily. – Nie martw się. Wiesz przecież, że przez całe życie radzę sobie sama. – Pamiętaj, że zawsze jesteś mile widziana w moim hotelu – powiedział serdecznie. – Przyjedź do Rzymu na przedłużone wakacje. Będziesz mogła zastanowić się nad swoją przyszłością, a może nawet znajdziesz tu jakąś ciekawą pracę. Gawędzili jeszcze przez parę chwil. Podekscytowany Sam opowiedział siostrze z dumą o swych zawodowych sukcesach. Wreszcie skończyli rozmowę i Lily z uśmiechem schowała komórkę. Wciąż jeszcze z trudem potrafiła uwierzyć, że ma brata, który się o nią troszczy. Wprawdzie nie widywali się zbyt często, ale cudownie było wiedzieć, że Sam jest tam, we Włoszech, i myśli o niej. Nazajutrz rano przy śniadaniu Theo lekkim tonem oznajmił dzieciom, że zjawi się ktoś, kto może pomóc się nimi opiekować. – Nie chcemy nikogo innego – powiedziała Freya, a chłopcy poparli ją gorliwie. Lily stała odwrócona do nich plecami i przygotowywała mleczne koktajle. – Nie uprzedzajcie się z góry – rzuciła. – Zresztą, ta osoba przyjdzie tu dzisiaj tylko z wizytą. Zapadła niezręczna cisza. Dzieci w milczeniu dojadły tosty, a Theo rzucił Lily szybkie spojrzenie i uniósł brwi. Usiadła przy stole. – Przygotowałam dzisiaj dla całej waszej trójki ciekawe zajęcia – rzekła pogodnie. – Najpierw musicie odszukać dwanaście waszych zabawek, które ukryłam w ogrodzie. A kiedy je już znajdziecie, pokolorujecie wybrane przeze mnie rysunki. Jeśli zrobicie to ładnie, oprawimy je w barwny karton i powiesimy tutaj w kuchni. Na koniec zaś przygotowałam dla was bardzo, bardzo trudną zgadywankę. – Uwielbiam zgadywanki! – zawołała Freya. – I pomogę odpowiadać Tom-Tomowi, bo jest jeszcze mały. – To ładnie z twojej strony – orzekła Lily. – Ale dla Tom-Toma