„ach!” lub coś innego w tym stylu.

  • Zofia

„ach!” lub coś innego w tym stylu.

20 January 2021 by Zofia

Przystojny mężczyzna wcale się nie zmieszał, tylko z galanterią podniósł czapkę i ukłonił się. Dama znów bezgłośnie poruszyła wargami, teraz już nieco dłużej, ale znaczenie niesłyszanych z zewnątrz słów i tym razem dawało się odgadnąć bez trudu: „Czego pan sobie życzy?” Zamiast odpowiedzieć, czy jeszcze lepiej – oddalić się, pasażer stanowczo postukał kostkami palców po szkle. Kiedy zaś zaintrygowana podróżniczka opuściła nieco ramę, powiedział jasnym i dźwięcznym głosem: – Feliks Stanisławowicz Lagrange. Proszę wybaczyć bezpośredniość, madame, jestem przecież żołnierzem, a kiedy panią ujrzałem, wytworzyło się we mnie wrażenie, że oprócz nas na tym statku nie ma nikogo. Tylko pani i ja, a więcej – żywego ducha. Czy to nie dziwne? Dama zarumieniła się i chciała bez słowa zamknąć okno, ale spojrzawszy uważniej na miłą twarz żołnierza, a zwłaszcza na jego okrągłe, niezwykle skupione oczy, nagle jakby zastanowiła się i – już chwila sposobna do okazania nieprzystępności minęła. Wkrótce pułkownik i jego nowa znajoma siedzieli w salonie wśród pielgrzymów (wszyscy co do jednego – zupełnie przyzwoite towarzystwo), pili kruszon i rozmawiali. Prawdę rzekłszy, mówiła głównie Natalia Gienrichowna (tak nazywała się dama), policmajster zaś prawie ust nie otwierał, jako że w początkowym stadium znajomości to niepotrzebne – uśmiechał się tylko zagadkowo pod pachnącym wąsem i patrzył na rozmówczynię z uwielbieniem. Zarumieniona dama, żona petersburskiego wydawcy gazet, opowiadała, że znużona czczym stołecznym życiem postanowiła obmyć duszę i w tym właśnie celu udaje się na świętą wyspę. – Wie pan, panie Feliksie, w życiu nagle przychodzi chwila, kiedy człowiek czuje, że tak dłużej być nie może – zwierzała się pani Natalia. – Trzeba się zatrzymać, rozejrzeć wokoło, wsłuchać w ciszę i zrozumieć, co się ma w sobie najważniejszego. Dlatego właśnie wybrałam się sama – żeby milczeć i słuchać. I jeszcze wymodlić u Pana Naszego przebaczenie za wszystkie mimowolne i niemimowolne grzeszki. Pan mnie rozumie? Pułkownik wyraziście podniósł brwi: o tak! Godzinę później spacerowali po pokładzie i Lagrange, osłaniając towarzyszkę podróży przed chłodnym wiatrem, skrócił dystans między swoim mężnym ramieniem a kruchym ramionkiem pani Natalii do całkiem nieznacznego. A kiedy „Święty Wasilisk” wyszedł z gardzieli zatoki na czarną przestrzeń jeziora, wiatr nagle się nasilił, o burtę zaczęły bić wściekle białozębe fale i pułkownik musiał co chwila chwytać damę za talię, przy czym za każdym razem jego ręka zatrzymywała się na sprężystym boku odrobinę dłużej. Mnisi-marynarze w podkasanych habitach biegali po pokładzie, umacniając roztańczone szalupy ratunkowe, i z nawyku szybciutko mamrotali modlitwy. Na mostku widać było masywną postać kapitana, też w habicie, ale w skórzanej czapce i z szerokim skórzanym pasem wokół bioder. Kapitan krzyczał przez tubę ochrypłym basem: – Porfiry, olej ci w gardło! Dwa obroty! Spacerowicze zatrzymali się na rufie, gdzie wiatr szalał nieco mniej gwałtownie. Obrzuciwszy wzrokiem bezkresne burzliwe wody i niskie ciemnoszare niebo, pani Natalia zadrżała. – Boże, jakie to straszne! Jakbyśmy wpadli w dziurę między czasem a przestrzenią! Lagrange zrozumiał, że czas zaczynać natarcie na całym froncie. Zalękniona kobieta to jak nieprzyjaciel, który zachwiał się pod ogniem kartaczy. Natarcie poprowadził błyskotliwie. Przechodząc na niski, falujący baryton, powiedział: – W gruncie rzeczy to jestem potwornie samotny. A przecież, wie pani, tak by się pragnęło zrozumienia, ciepła i... pieszczoty, tak, tak, najzwyczajniejszej, ludzkiej pieszczoty. Oparłszy czoło o ramię damy, w którym to celu musiał z lekka ugiąć kolana, pułkownik ciężko westchnął. – Ja... Ja nie po to wybrałam się na Ararat – wyszeptała zmieszana pani Natalia, niby odpychając głowę Feliksa Stanisławowicza, ale jednocześnie przebierając palcami w jego gęstych włosach. – Nie po to, by dopuszczać się nowych grzechów, tylko żeby modlić się o

Posted in: Bez kategorii Tagged: urbańskiego, futra naturalne sprzedaż, ślub marty kaczyńskiej,

Najczęściej czytane:

- Co się dzieje? - spytał Lorenzo.

- Wolałabym nie nosić cennej biżuterii – wyznała mu szczerze - a zwłaszcza pamiątek rodzinnych. A jeżeli coś zgubię? - Jestem głową rodziny, a ty moją narzeczoną. Powinnaś nosić pierścionek zaręczynowy. - Może dałoby się zrobić jego kopię? - zaproponowała. ... [Read more...]

- Może trochę - przyznał Karl - ale nie winię cię o to.

Matthew nic nie odpowiedział. - Chyba powinieneś spróbować jeszcze raz z innym terapeutą, tak jak sugerowałeś wcześniej. Powiedz Karo wprost, że się nie ... [Read more...]

potrafiła wytłumaczyć, jak to się stało, ale obraz wyglądał

teraz inaczej. Próbowała sobie wmówić, że to tylko przywidzenie. Przecież musi to być ten sam obraz, który oglądała wcześniej i który wprawił ją w zachwyt, bo był ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 hotel.lomza.pl

WordPress Theme by ThemeTaste