Luke zauważył jej spojrzenie.

  • Zofia

Luke zauważył jej spojrzenie.

20 January 2021 by Zofia

– Co tam? Zawahała się, czując, że policzki robią jej się coraz cieplejsze. – Nic – odparła. – Po prostu jestem szczęśliwa. – Szczęśliwa? – powtórzył, wciąż trzymając Emmę nad sobą. – To dlatego tak się zaczerwieniłaś? Zerknęła w stronę Julianny, która tak zainteresowała się filmem, że nie zwracała na nich żadnej uwagi. – To od słońca. – Jasne, zwłaszcza na krytym basenie można... – Nie dokończył, ponieważ strumień śliny z buzi Emmy spłynął wprost na jego nos i policzek. – Ojej, ale fontanna! Usiadł i wziął małą na kolana. Kate zaśmiała się i przeszła do łazienki. – Tak, ostatnio ślini się jak bernardyn. – Rzuciła mu ręcznik z wieszaka. – Nie przejmuj się. Ślina dziecka nie zostawia plam. – Łatwo ci mówić. – Wytarł twarz i rzucił jej ręcznik. – Jesteś pewny, że go już nie potrzebujesz? Tylko popatrz. Dopiero teraz zauważył, że Emma puszcza buzią bańki, a przezroczysty płyn spływa po jej brodzie na jego spodnie. – Do licha! – zaśmiał się. – Daj mi go jeszcze. Kate spojrzała na zegarek. – Powinnam ją już niedługo położyć do łóżka. Przebiorę ją i nakarmię. Założę się, że zaśnie przy butelce. Miała rację. Emma zasnęła niemal natychmiast, a oni siedzieli jeszcze dwie godziny, ale w końcu też postanowili odpocząć. Luke pomógł Juliannie rozłożyć kanapę, a Kate sprawdziła łańcuch i zasuwę przy drzwiach. Na koniec, dla pewności, przystawiła jeszcze klamkę krzesłem. – Dobranoc, Julianno – powiedział Luke. – Gdybyś czegoś potrzebowała, jesteśmy obok. – Dziękuję. – Dziewczyna wahała się przez chwilę, jakby też chciała im życzyć dobrej nocy, ale w końcu zamknęła usta. Luke przymknął drzwi, zostawiając szparę, żeby w razie czego usłyszeli Juliannę, a następnie odwrócił się do Kate. – Pościelę sobie na podłodze – mruknął i podszedł do szafy, w której znajdowała się zapasowa kołdra. – Nie wygłupiaj się. – Kate złapała kołdrę z drugiej strony. – To ja prześpię się na podłodze. Luke pociągnął kołdrę do siebie. – Wcale się nie wygłupiam. Masz spać na łóżku i koniec! Kate pokręciła głową. – Powinieneś odpocząć. Prowadziłeś przez większą część drogi. – Ale ty też to robiłaś. – I co? Nie zmienisz zdania? – Puściła kołdrę. – Nie. Kate westchnęła głośno i machnęła ręką. – To nie ma sensu. Łóżko jest przecież takie wielkie, że bez problemu zmieścimy się na nim we dwójkę. – Kiedy chciał zaprotestować, uniosła rękę. – Boisz się, że zacznę się do ciebie zalecać? Patrzył na nią przez chwilę. – Że ty zaczniesz? Nie, tego nie. – A ja nie boję się ciebie – rzekła wesoło. – Przecież jesteśmy starymi kumplami. – Niby tak – westchnął.

Posted in: Bez kategorii Tagged: szczeniaki yorki za darmo, filmy o miłości romantycznej, honorata witańska diagnoza,

Najczęściej czytane:

to swobodnie, ale ...

95 zauważyła, że zrobił się spięty. - Znalazłem jej odręczne notatki, ale niekompletne. - Dziwne. Wyglądała na bardzo skrupulatną... zawsze wszystko wyjaśniała i uściślała... - Zapytam ją o to. - Będzie do ciebie dzwonić? - Mam nadzieję - powiedział, ale przez jego oczy przemknął cień. Caitlyn wyczuła kłamstwo. Nagle zrobiło jej się nieswojo. Co o nim wiedziała? - Notatki są chaotyczne i chciałbym wyrobić sobie własne zdanie. - Położył notatnik na biurko, pochylił się do przodu, splecione ręce zwiesił między kolanami. Patrzył na nią przyjaźnie i uwodzicielsko. Znów ten problem. Zawsze pociągali ją mężczyźni wprost stworzeni do tego, by ją ranić. Tak było z Joshem Bandeaux. - Posłuchaj, Caitlyn, jeśli nie odpowiada ci to, co tutaj robimy, myślę, że powinienem skierować cię do kogoś innego. Może będziesz się czuła swobodniej z kobietą. - Dlaczego? - Bo przyzwyczaiłaś się do Rebeki. Nie, nie będzie zaczynać od nowa. To takie trudne. Zresztą, czy chciała się do tego przyznać, czy nie, lubiła Adama. Czuła się przy nim bezpiecznie i pewnie. Idiotyczne, bo na dobrą sprawę, co o nim wiedziała? Aby się uspokoić, spojrzała na dyplomy wiszące na ścianach. Musiał zauważyć niezdecydowanie w jej oczach. - Chciałbym wiedzieć, o czym chcesz rozmawiać, co uważasz za ważne. Wiele się wydarzyło od czasu, kiedy ostatni raz widziałaś się z doktor Wade. Miał rację. Nawet nie zdawał sobie sprawy, jak prawdziwe były jego słowa. - Ale jeśli chcesz spotykać się z kimś innym... - zaproponował. - Nie - powiedziała szybko. Kolejny nieznany psychoterapeuta mógł być przecież gorszy, dużo gorszy i co wtedy? Potem następny, a potem jeszcze jeden. Prawie rok zajęło jej znalezienie Rebeki. Zdecydowała się na nią, bo wyczuła w niej autentyczne ciepło i życzliwość. Od razu na wiązała się między nimi nić porozumienia. Teraz Caitlyn czuła coś w rodzaju przywiązania do Adama. Wytrzyma. Przynajmniej na razie. - Kontynuujmy - powiedziała. - Chcę zrzucić z siebie ten ciężar. - Jeśli jesteś pewna... - Jestem - powiedziała, ale było to bezczelne kłamstwo. Już niczego nie była pewna. Ani jednej cholernej rzeczy. - W porządku, więc opowiedz mi o swojej babce, Evelyn. Adam uśmiechnął się uspokajająco, spojrzał na zapiski i podniósł notatnik. - Wspomniałaś o niej i o swoich zanikach pamięci niemal jednym tchem. - Tak - przyznała. - Miałam zamiar powiedzieć, że choć czasami nie pamiętam wielu rzeczy, to noc, kiedy umarła babcia, na zawsze pozostanie mi w pamięci. Byłam z nią wtedy w pokoju i spałam w jej łóżku. Obudziłam się, a ona leżała z otwartymi oczami, lodowato zimna. Patrzyła na mnie. Wpadłam w szał, dziki szał. Wrzeszczałam, płakałam i waliłam w drzwi, ale jej pokój znajdował się nad garażem, z dala od innych pokojów. Nikt mnie nie słyszał. - Ścisnęło ją w gardle i głos jej się załamał, gdy przypomniała sobie, jak kuliła się w pobliżu szafy, ssąc kciuk. - Przez długi, długi czas nikt się nie zjawił. Rozdział 15 Ta cholerna sprawa... „cholerny” to nie jest przekleństwo, za które trzeba wrzucać forsę ... [Read more...]

150

Savannah przez jakiś czas chodził do knajp na podryw, miał nawet kilka przygód na jedną noc. Seks był niezły, ale trochę jak tania whisky. Następnego dnia Reed czuł się zmęczony, wypluty i zwyczajnie stary. Dał sobie spokój. Nie potrzebował przekrwionych oczu i wyrzutów sumienia. Ile razy mówił „Zadzwonię do ciebie”, chociaż wiedział, nawet po paru drinkach, że łże jak pies i że chodzi mu tylko o jeden numerek, o nic więcej. Może powinien grać w kręgle. Albo w golfa. Albo uprawiać wspinaczkę skałkową. Cokolwiek. Potarł dwudniowy zarost, dopił resztki zimnej kawy i postanowił przejść się do biura Kathy Okano. Zadać jej kilka pytań. To przecież ona naciskała na przyspieszenie śledztwa w sprawie Bandeaux, a teraz się wycofuje. Niezdecydowana jak dziewica. Przeszedł przez korytarz i już miał wejść do jej gabinetu, gdy drogę zablokowała mu jej sekretarka - Tonya. Wyglądała jak czynna członkini Światowej Federacji Zapaśniczej. Grubo ciosana, zdecydowanie mało kobieca figura, do tego tona makijażu, czarne, wzburzone włosy i cięty język. - Wyszła. - Dokąd? - Była umówiona na lunch - odpowiedziała sekretarka. - Ale właśnie rozmawiałem z nią przez telefon. - A, to już wiem, dlaczego wyleciała stąd jak szalona - powiedziała Tonya. - Przekażę jej, że pan był. - Dzięki - warknął, wsadzając ręce do kieszeni. Zawrócił do swojego gabinetu i przyspieszył kroku, słysząc telefon. Dzwoniła Morrisette. - Pieprzony dupek! Powinnam cię spisać! - wrzeszczała. Pewnie ktoś zajechał jej drogę. - Za co? - zapytał Reed. - Cześć! Słyszałeś najświeższe wieści? - zapytała, przekrzykując hałas skrzeczącego radia policyjnego i pędzących samochodów. - Wczoraj w nocy Berneda Montgomery kopnęła w kalendarz. - Matka? - Zgadza się, zabrano ją do szpitala, bo miała atak z serca, i w ciągu dwudziestu czterech wykitowała. I co powiesz? Pechowo, nie? Ty! Uważaj! Jak jedziesz, kurwa! - Opanuj się. Opowiedz mi o Bernedzie Montgomery. - Niewiele wiem, ale w szpitalu wrze. Wygląda na to, że nie umarła tak po prostu. Broniła się. Niewykluczone, że ktoś wśliznął się do jej pokoju i udusił ją albo podał jakiś środek. - Cholera! - Amanda Montgomery ostrzegała go, że ktoś próbuje wykończyć całą rodzinę. Zdaje się, że miała rację. - Spotkajmy się w szpitalu. - Już tam jadę. Sięgnął po marynarkę i kątem oka dostrzegł jakiś ruch. Odwrócił się i zobaczył Sugar Biscayne. - Detektywie Reed? Mogę z panem chwilę porozmawiać? - Jej wczorajsza buta wyparowała bez śladu. Spojrzał ostentacyjnie na zegarek. - Jasne. Proszę wejść. - Zaprosił ją do środka. Była ładną kobietą i wiedziała, jak podkreślić swoje wdzięki. Przykrótka bluzeczka 151 ... [Read more...]

Orleanie wisi na włosku.

Szczerze mówiąc, w tej chwili nic go to nie obchodziło. Liczyło się jedynie bezpieczeństwo żony. Zostawił samochód na parkingu dla gości, znalazł sekretariat, machnął odznaką, zrobił ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 hotel.lomza.pl

WordPress Theme by ThemeTaste