- Jakie problemy?
Joanna nagle zarumieniła sie a¿ po korzonki jasnych włosów. Wygladała na strasznie zakłopotana. - Och, pewnie prasa tylko tak to rozdmuchała... no, do zobaczenia. Nie zapomnij sprawdzic, co z tym pierscionkiem! Pomachała reka i pospiesznie wyszła. Marla czuła dziwny uciski w ¿oładku. Pragneła z całych sił dowiedziec sie czegos wiecej o sobie. Du¿o wiecej. Stojac przy oknie, patrzyła przez mokra od deszczu szybe, jak Joanna wsiada do jaskrawoczerwonego BMW. Kilka sekund pózniej sportowy samochód z rykiem silnika przejechał przez brame. - Joanna Lindquist to ¿mija - odezwała sie za jej plecami Eugenia. Marla podskoczyła. Nie słyszała, jak tesciowa weszła do pokoju. 144 - ¯mija?- powtórzyła. Odwróciła sie i zobaczyła, ¿e Eugenia gniewnie wpatruje sie w okno. - Dlaczego? - Wstretna plotkara, gotowa ukasic, kiedy sie tego najmniej spodziewasz. Biały smiec z wielkimi ambicjami. Zagieła parol na Teda Lindquista i doprowadziła do rozpadu mał¿enstwa o dwudziestopiecioletnim sta¿u, nie ogladajac sie ani na biedna Frances, ani na dzieci. - Eugenia westchneła głosno, odsuneła sie od okna i zdjeła okulary. Zaczeła przecierac szkła wyciagnieta z kieszeni haftowana chusteczka do nosa. -Wiem, ¿e nie powinnam plotkowac, ale Frances była moja przyjaciółka. - Joanna wspomniała cos o problemach w Cahill House. - Słyszałam - westchneła Eugenia. Marla była ciekawa, ile jeszcze jej tesciowa usłyszała. A mo¿e podsłuchiwała pod drzwiami? - Có¿, chyba powinnas znac prawde. - Byłoby miło - przyznała Marla sarkastycznie. Eugenia wło¿yła okulary i opadła na swój ulubiony fotel. W tej chwili wygladała na stara i zmeczona. - To przykra sprawa. W ubiegłym roku zaczeto podejrzewac dyrektora tego domu, duchownego, oskar¿ono go... o romans z jedna z dziewczat. Niczego nie udowodniono, wycofano wszystkie oskar¿enia, a nazwiska tej dziewczyny, która wtedy była jeszcze niepełnoletnia, nie podano do wiadomosci publicznej. Ale wiesz, jakie to sa sprawy. Prasa rozdmuchała to ponad miare. Alex zajał sie wszystkim, oczywiscie, ale plotki zrobiły swoje. Zepsuły reputacje tego zakładu. - Wytarła chusteczka kacik oka, chocia¿ Marla była pewna, ¿e nie pojawiła sie w nim łza. – To wszystko wydarzyło sie jakies półtora roku temu. - Eugenia wsadziła chusteczke do kieszeni i wło¿yła okulary. - Ludzie pokroju tej ¿mii karmia sie takimi plotkami, nie pozwalaja o nich zapomniec. - Spojrzała na Marle. - Zapewne dlatego, ¿e sami nie maja czystego sumienia i zawsze odczuwaja ulge na mysl, ¿e komus innemu grunt pali sie pod nogami. No, ale zostawmy 145 to na razie - powiedziała, konczac temat. - Nie sadzisz, ¿e przed kolacja powinnas troche odpoczac? - Spojrzała na zegar stojacy w holu. -I chyba czas na twoje leki. Sadze, ¿e Carmen ju¿ ci je przygotowała i zostawiła w sypialni.