- Owszem, teraz. - Flic znów nią potrząsnęła. - Teraz, Imo!
Brązowe oczy otworzyły się ponownie - nieco zaciekawione, ale nadal zbolałe. - Flic, jestem naprawdę zmęczona. - Wierz czy nie, ja także - odrzekła ze złością Flic. - Podobnie jak Groosi i Chloe, ale ty, oczywiście, masz to w nosie, prawda? - Jasne, że nie. - Imogen podniosła się nieco, lecz zaraz osunęła 183 - się z powrotem na poduszkę. - Naprawdę, Flic, czy to nie może poczekać? - Nie, nie może. Muszę z tobą pogadać, zanim ktoś tu przyjdzie. - Dobrze. - Imogen dostrzegła wreszcie napięcie na twarzy siostry. - Dobrze. Flic usiadła na łóżku. - Dlaczego to zrobiłaś? - A jak myślisz? - nastroszyła się Imogen. - Bo jesteś głupią, egoistyczną krową? - Odpieprz się. - Najpierw dokończę. Nie wiem, czy umyślnie się pochlastałaś, ale czyżbyś zapomniała? - O czym? - Że jesteś mi potrzebna. Że wszystkie cię potrzebujemy, ty głupia suko. - Płaczesz? - zdumiała się Imogen. - Nie. - Flic znowu się wściekła. - Zamknij dziób i słuchaj. Co osiągnęłaś? Tylko to, że jakiś szurnięty świrolog będzie ci teraz opukiwał ten pieprzony łeb, żeby wykoncypować, czemu pocięłaś sobie nadgarstki. I jeśli opowiesz mu chociaż małą cząstkę prawdy, to wszystko pójdzie w diabły. - Już poszło. - Oczy Imogen były pozbawione wyrazu. - Mama i tata nie żyją, a teraz jeszcze umrze Groosi. - Groosi nie umrze - zaprotestowała stanowczo Flic. - Wycięli jej guzek, wkrótce pójdzie na terapię, a potem będzie zdrowa. - A Matthew zostanie i już zawsze będzie naszym pieprzonym ojcem. - Ojczymem - poprawiła ją Flic. - Zresztą może to nie takie złe. - Nie takie złe? Zwariowałaś? - Wcale nie zwariowałam. - Flic spojrzała na urażoną twarz siostry i trochę złagodniała. - Pamiętasz o karze? To dlatego lepiej, żeby został. Sama krzyczałaś, że jeśli ucieknie do Nowego Jorku czy gdzieś tam, to uniknie kary. A teraz, ponieważ Groosi jest chora, Matthew nie może wyjechać, bo wyjdzie na kompletnego skurwiela, więc czemu tego nie wykorzystać? - Skoro tak mówisz... - Z tym twoim głupim numerem też możemy wykręcić kota ogonem. Na korytarzu rozległy się głosy, więc przestała mówić, póki nie ucichły. - Powiesz Matthew, że chcemy, aby został. - No weź mnie, kurde, nie rozśmieszaj! Posłuchaj Imo. - W oczach Flic błysnęła stal. - Poprosisz go, żeby 184 z nami został, i ja go poproszę, ale tak, żeby Groosi, Chloe i Izabela to usłyszały albo przynajmniej dowiedziały się o tym. - Nabrała tchu. - A jeśli ktoś cię zapyta, dlaczego zrobiłaś coś tak