jakiejs trudnej konkurencji.
- Och. - To było dwanascie lat temu. Wiele wody upłyneło w rzekach od tego czasu. - Dotkneła podbródka Marli jednym palcem, unoszac leciutko jej twarz, i przygladała jej sie uwa¿nie, z przechylona na bok głowa. -Teraz jestes bardzo 139 zmieniona, ale moim zdaniem - wez pod uwage, ¿e znam sie na tym - kiedy zniknie opuchlizna i siniaki, znowu bedziesz piekna. Ale inaczej. - Mo¿e lepiej? - Mo¿e, ale akurat tobie ¿adne poprawki nie były potrzebne. Zawsze wzbudzałas u me¿czyzn wiecej zainteresowania, ni¿ ci było trzeba. - Co? - Tego sie nie spodziewała. Jednak czuła, ¿e to mogła byc prawda. - O tak, zawsze... no wiesz, faceci ogladali sie za tobastwierdziła Joanna troche zjadliwie, w jej głosie wyczuwało sie nutke zazdrosci. Marla zaczeła sie zastanawiac, jakiego rodzaju przyjazn łaczyła ja z ta kobieta. I jakiego rodzaju kobieta była sama. Joanna nie mówi tego wprost, ale wyraznie daje jej do zrozumienia, ¿e z upodobaniem pławiła sie w meskiej adoracji, a nawet, byc mo¿e, sama jej szukała. Na te mysl zrobiło jej sie nagle niedobrze. - Przykro mi z powodu Pam - powiedziała Joanna, siegajac po truskawke. - Wiem, ¿e była twoja przyjaciółka. - Twoja te¿, prawda? - Moja? Nigdy nie miałam okazji jej poznac. - Przecie¿ nale¿ała do klubu. - Tak? - Joanna zmarszczyła brwi, jakby rzeczywiscie sie nad tym zastanawiała. - Nie... nie sadze. To znaczy, ja nigdy jej tam nie widziałam. - Wiec nie grywałam z nia w tenisa? - Nie... a w ka¿dym razie ja nic o tym nie wiedziałam. Inna rzecz, ¿e mineło troche czasu. Najpierw wyjechałas... w podró¿ do Meksyku, o ile pamietam, a potem zaszłas w cia¿e, wiec... có¿, ja nigdy nie grałam z nia w tenisa, a ty byłas w naszej lidze... prawde mówiac, nie przypominam sobie, ¿ebys kiedykolwiek o niej wspominała. Dowiedziałam sie, ¿e była 140 twoja przyjaciółka dopiero po tym wypadku. - Wzruszyła ramionami. -Ale to du¿y klub, ma wielu członków. Nie znam wszystkich. Ale z naszej paczki te¿ nikt nigdy jej nie poznał. Marle ogarnał nagle zimny strach. Była pewna, ¿e albo Alex, albo ten policjant powiedział, ¿e grywała z Pam Delacroix w tenisa... a mo¿e to sobie wymysliła? Mo¿e rozkojarzony umysł płata jej takie sztuczki? Wszystko jest takie frustrujace. Istnieje tylko jeden sposób, ¿eby sprawdzic, co jest prawda. - Pewnie nie masz przy sobie klubowej ksia¿eczki adresowej? - Hmm. Mam. - Joanna oblizała palce i energicznie pokiwała głowa, jakby bardzo chciała sie na cos przydac.