powtarzam, ¿e wszystko sobie przypomni.
Tak jak i Phil Robertson, jej lekarz. On jest przekonany, ¿e pamiec Marli wróci. Tylko na razie nic na to nie wskazuje. - Pociagnał łyk ze swojej szklanki i rozparł sie w krzesle. - Trudno cos przewidziec. Nick, choc niechetnie, musiał przyznac mu racje. - Mam ju¿ tego wszystkiego dosc. - Mo¿liwe. - Nick pił piwo prosto z butelki i rozmyslał o wypadku. Pam Delacroix zgineła na miejscu, Biggs nie odzyskał przytomnosci. Marla niczego nie pamieta, dochodzi do siebie w swoim własnym, pozbawionym przeszłosci swiecie. - Nie poznałes Pam? - Nie. - Alex wyciagnał z kieszeni paczke papierosów. - Musze zapalic. Idziemy? - Jasne. Dokonczyli drinki. Alex uparł sie, ¿e zapłaci, i wreczył kelnerce swoja karte kredytowa. Podpisał rachunek, wło¿ył płaszcz i wyszedł za Nickiem na zewnatrz, gdzie kilku me¿czyzn paliło papierosy, omawiajac szanse dru¿yny „49” w rozgrywkach pucharowych. Alex zapalił i wypuscił dym katem ust. Nick zapiał kurtke, listopadowy dzien był chłodny. - O Pam wiem tylko to, co powiedziała mi Marla: ¿e poznała ja przed paru laty w swoim klubie, chocia¿ wtedy o tym nie wspomniała. -Wzruszył ramionami. - Ale nic w tym dziwnego. - Spojrzał w niebo. -W naszym mał¿enstwie zdarzały sie okresy, kiedy niewiele ze soba rozmawialismy. Rozchodzilismy sie pare razy... och, rzecz jasna, nieoficjalnie. Có¿, ró¿nie bywało. - Zamyslił sie, wciagajac dym głeboko w płuca. Nick milczał, nie chciał wdawac sie z bratem w ryzykowna rozmowe na temat jego mał¿enstwa. - Co do Pam, nie mam pewnosci. Byc mo¿e grywały razem w tenisa i w 108 bryd¿a... ale teraz, kiedy sie nad tym zastanawiam, nie przypominam sobie, ¿eby kiedykolwiek mówiła, ¿e sie z nia spotyka. Pamietam inne imiona - Joanna i Nancy. Ale nie Pam. - Ale potem chyba o niej słyszałes. - Tak, od towarzystwa ubezpieczeniowego i adwokata rodziny. Posłałem oczywiscie kwiaty na jej pogrzeb, wyło¿yłem okragła sume na konto jakiejs organizacji charytatywnej w jej imieniu, ale własciwie nie miałem kontaktu z nikim z jej strony. Wiem, ¿e była rozwiedziona i miała licencje posrednika w handlu nieruchomosciami, ale nie działała zbyt pre¿nie. Mysle, ¿e ¿yła ze swojego byłego. To jeden z tych utalentowanych informatyków. Zrobił prawdziwa kariere w Dolinie Krzemowej. Mieli jedno dziecko, córke, która uczy sie w college'u w Santa Cruz. - Zaciagnał sie papierosem. Zebrani pod drzwiami me¿czyzni nagle jednoczesnie wybuchneli gromkim smiechem, jakby którys z nich opowiedział swietny dowcip. Samochody mijały ich z cichym szumem. Wysoko nad nimi ksie¿yc skrył sie do połowy za lekkimi, wolno płynacymi po niebie smugami chmur. - Co Marla robiła tamtej nocy? - Pytanie za szescdziesiat cztery tysiace dolarów. Cholera, chciałbym znac odpowiedz. Ale prawda jest taka, ¿e