- To idę zadzwonić do mamy.
Sylwia powiedziała, że nie widzi przeszkód, jeśli tylko będzie mogła pójść w sobotę do fryzjera; ma umówioną wizytę, a jej włosy w tym tygodniu wyglądają wyjątkowo okropnie. - Twoje włosy nigdy nie są okropne - zapewniła ją córka. - Jak nie włosy, to twarz. Moim zdaniem raczej włosy. - Na pewno nie masz nic przeciwko temu? To przecież już jutro. - Bardzo się cieszę za ciebie i Matthew. Powinniście jak najwięcej korzystać z rozrywek, póki jesteście młodzi. - Ostatnio wcale nie czuję się młodo. - Przestań, Karo! - upomniała ją matka. - To wszystko z nadmiaru myślenia, jak sama dobrze wiesz. 120 W tym momencie Karolina przypomniała sobie nagle i ze wstydem, że matka mówiła jej coś na temat dolegliwości Imogen. Może wobec tego powinna zostać w domu? - Mogę się nią zaopiekować tak samo dobrze jak ty - oświadczyła Sylwia stanowczo. - No nie wiem, mamo... - Ale ja wiem. Odkąd zapadła decyzja o wyjeździe, Karolina z całą energią krzątała się po domu, przygotowując jedzenie i wybierając stroje. Wypytała też kolejno wszystkie trzy córki, czy nie mają pretensji. Rzeczywiście Imogen kręciła trochę nosem, a Chloe napierała się, żeby ją ze sobą zabrali, obie jednak przywołała do porządku Flic, wytykając Imo egoizm, młodszej zaś przypominając, że nie wypada wpychać się na romantyczny weekend. - Jeśli macie wątpliwości, to nie pojadę - oznajmiła Karo. - Nie mamy absolutnie żadnych - odpowiedziała Flic za siostry. - Ja tam mam... - burknęła Imogen. - Przestań! - upomniała ją Flic. - Widzicie, to jest służbowy wyjazd - tłumaczyła Karolina. - Firma Matthew organizuje golfowy weekend, nie ma w tym nic romantycznego. Pewnie czekają nas obiady przy długich stołach i nudne rozmowy o sporcie przy lunchu. - Na pewno znajdziecie sposób, żeby się urwać - pocieszyła ją Flic. Imogen jednak naprawdę wyglądała na chorą i Karolinę znowu ogarnęła fala wątpliwości. Kolejny raz spytała córkę, czy się źle czuje, i kolejny raz Flic zapewniła, że Imo nic nie dolega, matka zaś powinna przestać się zamartwiać, tylko dokończyć pakowanie, ewentualnie skoczyć na ostatnie zakupy. - W co ty, do diabła, grasz? - natarła Imogen na siostrę, gdy zostały same. - Tylko tego brakowało, żeby z nim wyjeżdżała! - Wcale tego nie chcę. - Więc czemu sama ją namawiasz? Przecież zostałaby... wystarczyłoby jedno moje słowo! Gdybyś się tylko zamknęła... - Jasne! I wyszłybyśmy na wstrętne egoistki. Ale jeśli zrobimy to po mojemu... - To znaczy jak? Przecież prawie ją wypchnęłaś z domu! Flic uśmiechnęła się chytrze. - Zobaczysz. Patrz i ucz się! 121 To Chloe zapukała w piątek nad ranem do sypialni matki i Matthew. Najpierw delikatnie, potem bardziej zdecydowanie,