W końcu

  • Zofia

W końcu

11 August 2022 by Zofia

na ekranie ukazały się obrazy. Jack wstrzymał oddech. Spodziewał się nieprzyzwoitych zdjęć przedstawiających jego syna z jakąś kobietą. Lucy. Znieruchomiał i poczuł bolesny ucisk w klatce piersiowej. – Boże drogi – wyszeptał. Lucy przed stodołą na farmie w Vermoncie, ubrana w szorty i koszulkę. Obok w ogrodzie kwitły kwiaty. Zdjęcie zrobione było bardzo niedawno. Pojawiły się kolejne fotografie. Madison. J.T. Jego wnuki z matką. Zdjęcia mogły być zrobione nawet w zeszłym tygodniu. – Sukinsyn – mruknął Jack, zaciskając pięści. – Co za sukinsyn! Na dole ekranu, wielkimi, czarnymi literami wypisane były słowa: ,,Urocza rodzina senatora Stanów Zjednoczonych, Jacka Swifta’’. W ten sposób Mowery chciał mu pokazać, że ma dostęp do jego najbliższych. Jack wyłączył komputer i odczekał chwilę, aż ból w klatce piersiowej się zmniejszył. Gdyby dostał ataku serca, czy to by powstrzymało Mowery’ego? A może w dalszym ciągu prześladowałby Lucy i dzieci, wyłącznie z zemsty i dla satysfakcji? Nie mógł zadzwonić na policję. Teraz już było za późno na działanie oficjalnymi kanałami. Trzeba to było zrobić od razu. Sięgnął po notes z telefonami, przerzucił kartki i znalazł numer, pod który miał prawo zadzwonić o każdej porze dnia i nocy. – Redwing Associates. – Tak – powiedział Jack oficjalnym tonem. – Mówi Jack Swift. Chciałbym rozmawiać z Sebastianem Redwingiem. ROZDZIAŁ ÓSMY Barbara drżała z lęku i obrzydzenia. Sebastian Redwing jej nie zauważył, tego była pewna, ale gdyby nie stracił równowagi i nie wpadł do wodospadu, na pewno by ją wyśledził. Ta zabawa stawała się zbyt niebezpieczna. Bogu dzięki, instynkt ostrzegł ją, że ktoś się zbliża, dlatego zeszła ze ścieżki i ukryła się w zaroślach. Gdyby nie to, Sebastian wpadłby na nią i musiałaby się nieźle nabiedzić, żeby wyjaśnić swoją obecność w tym miejscu. Teraz, przechadzając się po werandzie domu wynajętego na nazwisko senatora Swifta, nie mogła się nadziwić, że podjęła takie ryzyko. Zazwyczaj kalkulowała wszystko chłodnym umysłem i nie działała pod wpływem impulsu. Gdyby jej znajomi w Waszyngtonie dowiedzieli się o jej obsesji i o tych ryzykownych eskapadach, byliby w szoku i niczego by nie zrozumieli. Zresztą ona sama nie pojmowała tego, co się z nią działo. Wyobrażała sobie, że tak właśnie muszą się czuć bulimiczki, które opychają się, czym popadnie, a potem potajemnie wymiotują. Satysfakcja, odraza i niemożność kontrolowania siebie musiały być w ich przypadku takie same.

Posted in: Bez kategorii Tagged: konrad wieniawa narkiewicz, komedie romantyczne zagraniczne, maseczki na twarz z miodem,

Najczęściej czytane:

- Owszem. Cherise zadzwoniła do mnie. Przyjda jutro.

- Myslisz, ¿e to dobry pomysł? - Alex odciał tłuszcz ze swojej porcji miesa, po czym ukroił kawałek i zanurzył go w puszystej górce chrzanu. ... [Read more...]

- Có¿, biorac pod uwage okolicznosci, miała pani du¿o

szczescia -mruknał lekarz pod nosem. Odsunał sie od niej i zdjał lateksowe rekawiczki. - Mogła sie pani zadławic albo udusic. ... [Read more...]

Byłam jego pacjentką przed laty, kiedy zajmował to biuro.

Roberta uśmiechnęła się miło, ale w jej oczach, powiększonych przez szkła kontaktowe, nie było ani trochę życzliwości. - Doktor Pritchart? Jego tu nie ma od dawna, chyba od dziesięciu lat. My jesteśmy tutaj od sześciu, a przedtem ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 hotel.lomza.pl

WordPress Theme by ThemeTaste